poniedziałek, 6 listopada 2023

Opowiadanie bez konwenansów i precedensu



Myślała sobie: "Dlaczego ona tak patrzy na tego rudego zgreda?"
- Nie wiem. Może dlatego, że jest przystojnym Irlandczykiem i pije czystego Jameson'a? - odpowiedziała Greta.
Wtedy Margaryna zrozumiała, że wypowiedziała to na głos.
- Eee.. khm...nie jestem taka pewna - podrapała się po brodzie Margaryna.
- Myślę, że coś próbuje go wyrwać z tej ciasnej klatki samotności.
- Skąd wiesz, że mu w niej ciasno? - zdziwiła się podrywając się lekko na krześle Margaryna.
- No wiesz, kurde! Spójrz tylko na niego! Sweter na nim wisi, widać, że się nie myl od tygodnia, a broda zaraz mu zarośnie klatę. Nie wiem czy wie jak wygląda w lustrze - przerwała Greta i lekko zamyśliła się. Jej wzrok nagle zamarł jakby odleciała gdzieś myślami. Stała się nieobecną. Zapadła głęboka, głucha cisza...  nie przeszkadzała ona nikomu. Margaryna też na chwilę odpłynęła, ale ocknąwszy się, podjęła niebieski, robiony na drutach przez swoją siostrę, szalik i zawinęła go wokół szyi. Po chwili spojrzała na Gretę jakby chcąc coś powiedzieć, ale nie mogąc ubrać swoich myśli w słowa. Jakby każde słowo było nieodpowiednie. Nie wiedziała skąd ta niezręczność chwili. Próbowała kilkukrotnie, ale ostatecznie wychyliła tequille do dna i ucałowawszy w policzek Gretę, wyszła, rzucając już prawie drzwiach "do jutra kochanie".
Greta wciąż tkwiła w bezruchu. Była jakby obojętna na wyjście Margaryny. Przecież były tak mocno związane ze sobą. Ich przyjaźń tak wiele przeszła. Ale to nic. To tylko chwila. To tylko życiowy moment, który wyrywa ją z rzeczywistości. Złotowłosa słowianka jakby zastyga w swoich utraconych marzeniach, w swoich niedoścignionych pragnieniach, w swoich... snach, które teraz sprawiają jej ogromny ból duszy...
A ten Irlandczyk! Zapatrzyła się na niego. Zawsze lubiła "egzotykę". Coś co wymyka się spod ram! Nie jest sztampowe! Oryginały są przecież takie niepowtarzalne. Jedyne w swoim rodzaju. Dlaczego by tak nie zagadać? Przerwać samotność dwojga? Dlaczego nie? Czy znajdzie w sobie tyle odwagi, by podejść do obcego faceta?! Ależ tak! Jest jej już wszystko jedno. Wreszcie! W wyniku tych wszystkich życiowych porażek, które zawsze nazywała lekcjami, bo przecież tyle z nich wyniosła! Jednak nigdy nie były odarte z emocji, alkoholu, łez i przekleństw! Kilka dni, tygodni lub miesięcy i znów odbudowana. Nigdy nie straciła wiary w Opatrzność! Bo przecież to Ona ja zawsze podtrzymywała przy życiu! To Wszechmogący dawał jej nadzieję i ta święta Obecność, której tak zawsze szukała! Ale tym razem wybuchł wulkan. I dobrze! On złamał wszelkie schematy, zrujnował plastikową twarz, koślawe, sztuczne słowa, przypodobanie się. To wszystko legło w gruzach jak world trade center! I dzięki Bogu! Piasek łatwo się podmywa, a plastik można stopić pod wpływem ciepła! Lawa wulkanu zalała wszelkie dotychczasowe budynki! Tak! Ból, łzy, radość, ekscytacja, smutek, rozpacz, złość, wściekłość, nienawiść, szczęście i upragniona wolność!
Bez wyjścia ze skorupy nie ma wolności!

Bez tej rozpierduchy nie byłoby prawdy! Bez zanegowania tego co nieprawdziwe nie ma życia w zgodzie z autentycznym wnętrzem! Nie ma! Dlatego ten rozpierdol był potrzebny! Potrzebny! On musiał nadejść, by przyszła prawdziwa wolność.

Ocknęła się z natłoku myśli. Poczuła w sobie wielką moc! Moc zmiany! Moc wolności! Bez oporu wstała, podeszła do rudobrodego i tak po prostu, bez zbędnych słów, zatrzymała się przy nim trzymając w prawej ręce szklankę z whisky. On, lekko zdziwiony, podniósł wzrok. Miał zielone oczy i piegi, jasną karnację i rudą oprawę oczu. W głębi tej tęczówki tliło się to coś - dusza- głębia jestestwa. Jeszcze nie odkryta ani przez niego samego, a tym bardziej przez nią. Te głębiny oceanu myśli, pragnień, uczuć i doświadczeń życiowych, które w zetknięciu z tu i teraz są nim i nią.
Nie wiadomo co się wydarzy.

Każdy pomruk może zmienić reakcje. Każdy, najmniejszy gest sprawia wrażenie. Jeden uśmiech może odkryć wszystkie karty. Jeden źle zrozumiany ruch może zamknąć wszystko.
Bez rozmowy nie ma relacji. Bez otwartej duszy nie będzie głębokiej więzi.
Przecież to właśnie po to było rozwalone wszystko! By wszystko co nowe, świeże, nowe i PRAWDZIWE mogło się wreszcie objawić.

Ich spojrzenia spotkały się. To była głęboka chwilą wejścia w kontakt duszy z duszą... Bez skrępowania. Rozpoznali siebie. Poczuła, że może się przysiąść. Jego oczy były zaszczycone. Jej złote włosy okalały ramiona. Wznieśli toast. Nie wiadomo za co, ale werbalizacja myśli czaiła się tuż za rogiem, bo ich serca już zabiły mocniej. To była Chwilą, kiedy gruzy zostały na odległym kontynencie, a może nawet na innej planecie w odległej galaktyce! To już przeszłość... Dzięki Bogu to już przeszłość. Są gotowi na otwarte serce i...rozmowę pełną autentyzmu.
To najlepsza moment ich życiowego dnia.

Tego dnia SŁOŃCE oślepiało przechodniów osiągając swój zenit. 





 



poniedziałek, 4 września 2023

ZOOOOO


About last Sunday!

Spełniło się moje małe marzenie, by
zobaczyć kilka ciekawych osobników w łódzkiej zagrodzie!


Tak na moje oko to zapraszam ;)


Duma!


i uprzedzenie ;P


Małpa Lwia Grzywa czy jakoś tak ;)



Dumny, obojętny, ale zgrabny ;) pafff


Cekinowa rybka ;)









Mały szogun :)



Król i Królowa przyłapani na czułościach :)


Nie tylko oni przyłapani ;)












Rozczulające, troskliwe orangutany!
<3



Słonie kojarzące mi się jedynie 
z W pustyni i w puszczy :)



Tak, wiem, oklepane zwierzę, ale spójrzcie na to światło! :)





Podejrzana ta żyrafa!



Wiwarium.



Dziękuję temu Panu za spełnienie łódzkiego marzenia! ;)

Ladies and Gentleman
Good night!



 

niedziela, 7 maja 2023

sobota, 25 czerwca 2022


Dzisiaj sesja pięknej pary zakochanych w wersji czarno-białej :) 

Miłego oglądania :) 
































Dziękuję :)